Wpisy archiwalne w kategorii

treningowe

Dystans całkowity:9640.53 km (w terenie 1772.40 km; 18.38%)
Czas w ruchu:417:19
Średnia prędkość:22.89 km/h
Maksymalna prędkość:75.74 km/h
Suma podjazdów:1707 m
Maks. tętno maksymalne:199 (101 %)
Maks. tętno średnie:171 (87 %)
Suma kalorii:18228 kcal
Liczba aktywności:146
Średnio na aktywność:66.03 km i 2h 53m
Więcej statystyk

Czwarteeeeeek ;)

Czwartek, 29 stycznia 2009 · Komentarze(0)
Z rana do pracy jak co dzień :)

Wieczorkiem wyszedłem tak trochę pokręcić z pulsometrem trening na wyższym poziomie :) podążaj za strzałkami ---->>>

Czas z pulsometru 1:08:44
HZ 0:02:37 4%
FZ 0:05:58 9%
PZ 0:58:54 86% i właśnie tyle czasu daje sobie na Śnieżkę
Miał być atak na góre szybowników lecz odpuściłem Ją dzisiaj innym razem ;)

Pełne zadowolenie

>> ŻYCIE BEZ ROWERU POWODUJE RAKA I CHOROBY SERCA
Pozdrawiam

18-01-2009 Extrem Bike Glinki

Niedziela, 18 stycznia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria treningowe
Nieco urozmaicenia ;) i kolejna wyprawa z cyklu śnieżne szaleństwo :)

Jak co weekend godzina 11 kaufland wojska polskiego :) dotarłem na czas :D:D co się rzadko zdarza.
Dzisiaj choć temperatura -2/-3 stopnie to było dość zimno za sprawą unoszącej się mgły, nie była ona zbyd przyjemna również dla samej drogi która została dość mocno oblodzona :F a to tygryski lubią najbardziej :D
Tam było najprzyjemniej :)

Jezioro w Pieckach dalej zmrożone :)

Bilans dzisiejsze jazdy: za sprawą dużej wilgotności powietrza zmarznięte stopy, za sprawą oblodzenia nawierzchni kilkanaście gleb uczestników :P
W tym dwie moje i nieplanowane sto osiemdziesiatka z nogami na pedałach, do teraz się zastanawiam czemu się nie wywróciłem :)
Podwyższenie swoich umiejętności jeżdżenia bez przyczepności :)


>> ŻYCIE BEZ ROWERU POWODUJE RAKA I CHOROBY SERCA
Pozdrawiam

Extreme Bike Glinki kolejna

Niedziela, 11 stycznia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria treningowe
Extreme Bike Glinki kolejna edycja w śniegu :)
Dzisiaj od dawien dawna dojechałem na start już o 11:03 czyli praktycznie bez spóźnienia ;) niestety czekaliśmy na Daniela do 11:20 więc nieco się start opóźnił i trochę zmarźliśmy.
W dniu dzisiejszym stawiło się dziewięciu bikerów :) i tak ruszyliśmy niestety po kilku minutach jazdy tempo było odpowiednie dla ostatniego, niestety trochę za wolno dla mnie :( dlatego z Kermitem i Radkiem odłączyliśmy się od całości i dalej już w trzech ruszyliśmy na trening nie obyło się bez zbędnych wywrotek, podprowadzania roweru pod górki itd. ;)
Pierwszą część przejechaliśmy do Piecek wracając zahaczyliśmy Brzozę przez tamtejsze lasy wyjechaliśmy koło lotniska ;) i dalej do domku taka wycieczka niespełna 50km :) z dość dobrą średnią jak na teren zimą patrząc że początek był kiepski tak tego trzeba mi było :)

Popołudniu na 15:42 jeszcze na Stary Rynek trzeba było zjechać ;)
Na WOŚP :) rowerzyści i nie tylko mieli wejście na wizję ogólnopolską ;)
To się polansowałem na rowerze wyjściowym :D ;)
(ok 5km czas jakieś 20-25 minut)

>> ŻYCIE BEZ ROWERU POWODUJE RAKA I CHOROBY SERCA
Pozdrawiam

Zaczęło się jakoś z rana :)

Sobota, 10 stycznia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria nocne, treningowe
Zaczęło się jakoś z rana :) Kiedy to stwierdziłem ze dzisiaj nie roweruje ;)
I poszedłem oddać krew :)

Wracając stamtąd zahaczyłem o sklep komputerowy i wydałem cześć wypłaty, czasem trzeba :)

Wieczorkiem po kilku godzinach siedzenia spania itp.
o 20:30 wyszedłem po rowerować, nie mając obranego kierunku pojechałem na zachód docierając do obwodnicy Bydgoszczy zaraz za Białymi Błotami stwierdziłem ze tą samą drogą wracać nie będę ;) i obwodnicą dojechałem na drugi koniec Bydgoszczy na Osową Górę :) stamtąd jadąc do Bydgoszczy odbiłem w lewo na (nową) drogę WZ choć wzdłuż niej jest położona ścieżka rowerowa to zawsze chciałem przejechać się ulicą i tak poczyniłem ;) odbijając dopiero w Inwalidów ;)
W Fordonie była próba zaatakowania Góry Szybowników niestety zakończona niepomyślnie, wracając przejechałem całą Fordońską (łamiąc zakaz poruszania się po niej rowerem) i Jagielońską.
Stary Rynek zawalony scenami na Jutrzejszy finał WOŚP.
Udając się w stronę domu dołożyłem jeszcze około 30 minut jazdy i 3 podjazdy w mieście :)
I taki to był dzień bez rowerowania :P

>> ŻYCIE BEZ ROWERU POWODUJE RAKA I CHOROBY SERCA
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających

Po nocnym bieganiu dzisiaj

Czwartek, 8 stycznia 2009 · Komentarze(1)
Kategoria treningowe
Po nocnym bieganiu dzisiaj czuje zakwasy na łydkach :/

Nio nic dzisiejsza jazda nie należała do najweselszych lecz w nowe miejsce pracy za wiele możliwości dojazdu nie ma.

Z rana jeszcze na komisariat złożyć zeznanie w sprawie wypadku który miał miejsce z miesiąc temu.
Popołudniu taki mały trening i próba zaatakowania góry na Szybowników zimą, niestety dzisiaj się nie udało, lecz próbować będę :)
widok z góry Szybowników (fotka robiona telefonem więc jakość taka se)



>> ŻYCIE BEZ ROWERU POWODUJE RAKA I CHOROBY SERCA
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających

Dzisiaj trening ogólnorozwojowy

Sobota, 3 stycznia 2009 · Komentarze(2)
Kategoria treningowe
Dzisiaj trening ogólnorozwojowy :)
Niestety z małym spóźnieniem i zaczął się dopiero o 11 lecz musiałem odespać wczorajsze 14 godzin pracy.

Spokojnie jak na wojnie wraz z padającym śnieżkiem o jedenastej wyszedłem pokręcić czyli wprost do Lasu na Glinkach :)
po drodze mijając Bydgoskie lotnisko z oświetlonym pasem startowym ;) jak widać przysypało trochę a już jest lepiej wiec w niedziele cd. białego szaleństwa ;)


tam się zrobiło prze jezdnie jak ziemia zmarzła i niema tyle piasku ;) warto było pojechać :)
Niestety za dużo czasu nie miałem i o 12 byłem już z powrotem na mieście :) by zabrać kumpla i pojechać na Janowsko-smukalskie single :) wprost do lasu :)
było extra singielki między drzewami w śniegu czasem małe enduro jak droga nam spod kół znikała i cięliśmy przez las by dojechać do jakiejś ścieżki :)
To było to co tygryski lubią najbardziej :))))

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)

i naszło mnie na wspomnienia

Sobota, 27 grudnia 2008 · Komentarze(3)
Kategoria nocne, treningowe
i naszło mnie na wspomnienia
Warszawa czerwiec 2006


Więcej marźnięcia niż ....
i dlatego tylko półtorej godziny wyszło
w końcu czuje że jest zima :)

Pozdro
kita

Zaczęło się jak zawsze po

Niedziela, 14 grudnia 2008 · Komentarze(3)
Zaczęło się jak zawsze po sobocie :) powrót do domu około 4 dotarliśmy z Devilem.
czyli nie za dużo snu :P godzina 8 budzik dzwoni wiec co robi kitajec wyłącza go i kładzie się dalej spać :P Po chwili komórka dzwoni ehhh trzeba wstać jakoś mi się to udaje choć nie ukrywam, ze z problemami utrzymania pionu.
Jakoś po kilku długich minutach jest jakoś w miarę ok ze nawet iść się da jakoś prosto.
Trzeba było się ogarnąć wiec na wejście szklanka maślanki i soku pomidorowego.
Wybiła godzina 9 kurde ale ten czas leci sobie pomyślałem, mamuśka z domu już wybyła do moich małych bąbli :) devil dalej śpi co by tu zrobić ? o wiem śniadanko ;)
I zacząłem szukać do głowy na szybko przyszło mi zrobienie jajecznicy lecz za dużo z niej nie wyszło (brak składników) i tylko ugotowałem jajka :) opierając się na instrukcji z neta jak to zrobić. jakoś się udało choć w głowie jeszcze huczało.

śniadanko zrobione :) obudziłem devila zjedliśmy i się zrobiło grubo po dziesiątej
Czas zmykać na rower ;) przeprałem się i wybyłem jadąc na miejsce spotkania wstąpiłem do Kamili :) na chwilę i tak zleciało do ok 11:30 teraz już z pospiechem pojechałem na miejsce zbiórki na 11:35 a miałem do przejechania około 9km dojeżdżając na miejsce mojej grupy jeszcze nie było albo już nie było. Upewniając się komórką gdzie są dowiedziałem się, że jeszcze nie dojechali wiec ulżyło mi ii mogłem odpocząć czekając na nich :)
Przyjechali i razem pojechaliśmy w stronę Czarże terenowo szosową jazdą więcej terenu niż czegokolwiek innego pokręciliśmy około 3 i pół godziny i wróciliśmy do domów. Dzisiaj obiad na mnie czekał u siostry więc tam zajechałem.
Wracając już do domu zahaczyłem o Zamczysko kilka podjazdów i zjazdów potem Myślecinek :) i na dworzec PKP odebrać kumpele która wróciła ze Szwajcarji na kilka dni :) devil też przyjechał ją odebrać :)
Moniaczek stwierdziła ze by sobie jakieś pifko wypiła nio to trafiliśmy do mnie do domu :) we trzech i takim dziwnym sposobem dotarł jeszcze Krystian, Jarek i Kamila w między czasie kumpel przyniósł mi mapnik na nocną masakrę.

Posiedzieliśmy trochę wypiliśmy herbatkę i tu coś nas zaskoczyło sobie siedzimy i słyszę ze z roweru wiszącego nade mną (moja zimówka) schodzi powietrze po chwili w tylnim kole nie było już nic :/
ZŁAPAĆ KAPCIA NA WIESZAKU DLA ROWERÓW BEZCENNE

Devil miał kapcia z przodu wiec się wyrównało :P
Kiedy to już zaczęli się powoli goście zbierać do wyruszenia do domów stwierdziłem żeby poczekali to ich kawałek odprowadzę na szybko wymieniłem dętkę i pojechałem z devilem i Jarkiem go odprowadzić, Dalej jeszcze kawałem i devila odprowadziłem, że w sumie zrobiło się 25km w środku nocy o północy :P
w domu o północ trzydzieści teraz jest przed drugą i kończe to pisanie i spadam spać jutro trzeba rano wstać:)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających
kita_jec ;))


JA JADĘ :)