Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2009

Dystans całkowity:551.35 km (w terenie 118.00 km; 21.40%)
Czas w ruchu:28:15
Średnia prędkość:19.52 km/h
Maksymalna prędkość:58.87 km/h
Maks. tętno maksymalne:183 (93 %)
Maks. tętno średnie:143 (72 %)
Suma kalorii:1543 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:22.97 km i 1h 10m
Więcej statystyk

Zakończenie sezonu rowerowego

Czwartek, 31 grudnia 2009 · Komentarze(3)
do pracy na 3 godzinki.
Po pracy pojechałem na zawody biegowe jako kibic do Brzozy

Tam łyk szampana ze znajomymi i powrót do Bydgoszczy terenem z bydgoskimi mastersami ;)

do pracy

Wtorek, 29 grudnia 2009 · Komentarze(3)
Kategoria zimówka
dzisiaj do pracy na 8:00 z rańca mrozem zawiało, ślisko nawet dość mocno po wyjechaniu parę metrów od klatki uślizg obukolny :P


>> ŻYCIE BEZ ROWERU POWODUJE RAKA I CHOROBY SERCA

Pozytywnie poniedziałkowo :)

Poniedziałek, 28 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria nocne, zimówka
z rańca do pracy w miedzy czasie podniosłem siodło o jakieś 3mm od razu nieco inna jazda, trochę uda pieką ale trzeba się przyzwyczaić do takiej pozycji :)
Do domu przez starówkę i tutaj zonk wszedłem do biblioteki odebrać książkę którą oddali rano do magazynu :( dwa dni to dwa dni tyle że dzień liczyli do godzin rannych a odebrać chciałem w popołudniowych :( tak więc z lekka niezadowolony pojechałem do domku.
Wieczorkiem odwiedzić dziewczynę, powrót bardzo utrudniony przez szklankę wszędzie gdzie tylko było nieco mokro czyli na całym chodniku i ulicy. Z dwojga złego chodnik nie miał kolein więc wybrałem właśnie go do dojechania do domu.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających.
>> ŻYCIE BEZ ROWERU POWODUJE RAKA I CHOROBY SERCA

Extreme Bike Glinki

Niedziela, 27 grudnia 2009 · Komentarze(1)
Kategoria treningowe, zimówka
Dzisiaj niedzielne rowerowanie, stwierdziłem, że:
Przyszły sezon nie bedzie należał do mnie po tym co widziałem dzisiaj na rowerze.
Więc będę tylko jeździł.

:)

Czwartek, 24 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria zimówka

:)

Środa, 23 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria zimówka

:)

Wtorek, 22 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria zimówka

:)

Poniedziałek, 21 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria zimówka

:)

Niedziela, 20 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria Orbea

Nocna Masakra 2009

Sobota, 19 grudnia 2009 · Komentarze(6)
Kategoria nocne, Orbea, zawody
Zdjecia Nocna Masakra 2009
Przyszedł czas na jej napisanie, wyciągnięcie wniosków które przez ostatni tydzień ciągle przewijały się przez myśli.
W tym roku miejscowość Długie na trasie Wałcz-Gorzów Wlkp. na miejsce startu przybywam w piątek jadąc od strony Strzelec Krajeńskich. Na miejscu kilka osób już obecnych między innymi startujący na trasę Ekstremalną 300, niestety start się neico przeciągnął i byłem na nim obecny :).
Na miejscu był również Wiki który przeważnie przyjeżdża dzień przez startem do bazy.
Miało być dość ciasno w bazie nie sądziłem, że aż tak bardzo :) miejsca było jeszcze dość dużo o tej 17 w piątek ;).
do godziny 22 przyjechało już na tyle dużo startujących, że o miejsce było dość Ciężko.
SOBOTA
Dzień zaczął się szybko start trasy pieszej o 7:30 rano. więc pierwsza pobudka przed 6 :P tak już jest na rajdach na orientację :)
Wstałem około 10-11 i było długie wyczekiwanie na godzinę 16:30 na start, było kontemplowanie jak się ubrać co na siebie włożyć, ile będzie stopni, ile wytrzymam na trasie ?? czy po 3 godzinach nie zjadę z zimna??
Coraz więcej ludzi przyjeżdżało ;) czuć było atmosferę startu.
W końcu przyszła godzina 16:25 rozdanie map, i na spokojnie usiadłem z Damianem i ustaliliśmy trasę jaką będziemy się przemieszczać przez następne 15 godzin.
Z bazy wyjeżdżamy jako jedni z ostatnich, zapowiada się ok pierwsze metry na rowerze mało wygodne ze względu na ilość warstw ubrania ;) ale komfort jeszcze zachowany :)
po przejechaniu około 2-3km Damian szuka kompasu okazało się że nie zabrało się cofamy, kompas zabrany możemy ruszać kierunek ok. małe poprawki :) i kierunek obrany, to była pierwsza nasza wtopa, właściwie moja :(
PK 6 Szczyt górki
Do punktu docieramy, mała poprawka na sam koniec i jest punkt tylko rowery zostały na samym dole górki, jakieś 400m od punktu, i tutaj druga wtopa już duża :( zły kierunek jak wracaliśmy zamiast na zachów odchodzimy na północ :/ trafiajac na drogę i dalej szukając rowerów.
Idą i szukając pytanie:
- Chłopaki widzieliście dwa rowery??
- A wy z pieszej czy rowerowej?
- Z rowerowej ...
- To nie widzieliśmy

Rowery odnalezione ruszamy dalej :)
Niestety tam już stwierdziłem ze nie zdążymy zrobić całej masakry pierwsze, że ruszyliśmy nieco późno to nie było bardzo złe, tempo mieliśmy na tyle wysokie, że nie mieliśmy problemów ze zdobywaniem kolejnych metrów :)

PK 14 Most nad Notecią, północny przyczółek, na górze
kilka kilometrów szosą następnie w lewo w prawo w przecinkę nic trudnego. Niestety złe odczytanie mapy i nie to lewo. Strata paru następnych cennych minut w końcu dobra droga, droga prowadząca do punktu, lecz teraz widzę po mapie, że nie wybraliśmy optymalnego wariantu. W między czasie schodząc skarpą Damian nieszczęśliwie gubi licznik, mam drugi w plecaku, więc oddaję i jedziemy na PK
Co prawda mapa setka ale jak się siedzi na spokojnie w bazie to powinniśmy zauważyć drogę która szła wzdłuż torów po jej południowej stronie.
Punkt odszukaliśmy karty podbite :) jedziemy dalej.

PK 3 Skraj wąwozu, drzewo ok10m na NW od skraju lasu
Jadąc na ten punkt doganiamy Ulę z partnerem (chyba Grzegorz) ale nie pamiętam :( o tyle to nie za dobre ponieważ przed PK 14 też ich mijaliśmy więc nie za dobrze wybraliśmy wariant dojazdu do punktu.
do punktu PK3 też trochę krążyliśmy tracąc kolejne cenne minuty, punkt w końcu trochę po śladach udało się odlaneść.

PK 1 Skrzyżowanie przecinki z drogą, dąb na W
z trójeczki odjechaliśmy w dobrym kierunku dalej w lewo i prościutko do PK dojeżdżając do przejazdu kolejowego widzimy tylne światełka rowerowe, stoją za nim Wiki i parę innych osób szukają drogi do PK1.
Jadąc dalej z nimi, przed nimi za nimi więc jechaliśmy dalej razem. na skrzyżowaniu za Mierzecinem jak droga prowadzi pojechaliśmy prosto, odmierzyliśmy przecinkę i ... i nie było drogi szukaliśmy jej trochę czasu lecz nie było tam przecinki, parę innych dróg objechaliśmy, aż dojechaliśmy do szosy i od następnej dużej drogi zaczęliśmy namierzać punkt, cześć z tej całej grupy już zrezygnowana odjechała, z Damianem i Wikim jechaliśmy dalej.
Na linijkę niestety Damian linijkę też jakoś po drodze zgubił, więc jechał tylko na odległość. fakt po 1600metrów była przecinka ale nie za ładna :( [powiediał bym ze dość brzydka praktycznie nie dało się przez nią za szybko jechać.
jeszcze kilka innych zakrętów ciągle pilnując odległości południowej, udało się dystans się zgadza to już kolejny więc musi to być ta przecinka ;)
Drzewo na W więc wszedłem w las na około 10m za mną wszedł Damian stwierdził to nie ma punktu gdzie on jest, odwracając się informuje Damiana, że punkt jest na drzewie za Tobą.
Dojechał Wiki z zapytaniem czy mamy jeszcze 2 czy 3 osoby podbiliśmy ruszyliśmy w drogę powrotną.
ta niestety okazała się być podobnie trudna jak dojazd.

Wróciliśmy do Mierzęcina drogą przez Chrapów na krajówkę 22 i w prawo do PK13.
Tutaj niestety się rozstałem z Wikim i Damianem, moje stopy były w tak złym stanie, że wolałem zrezygnować z dalszej jazdy, oddałem jeszcze moja linijkę defakto z kompasem Damianowi więc pozostała mi droga do bazy. a chciałem zaliczyć jeszcze jeden PK teraz się ciesze ze tego nie zrobiłem.


Bilans masakry.
Zdobyte cztery Punkty Kontrolne.
Czas na trasie 6h 48minut
zero problemów technicznych.
Problemy pojawiły się z ubiorem, a właściwie z zabezpieczeniem obuwia/butów, dyskomfort zacząłem czuć już na trasie do PK14
potem było już tylko gorzej koło PK3 ledwo co czułem stopy, przy dojeździe do kolejnego PK praktycznie przeszedł już każdy prog bólu ustąpił.
Po zaliczeniu PK1 w buty włożyłem podgrzewacze chemiczne od Damiana lecz te za wiele nie pomogły.
Do wymiany tylko operator kamery.
Do bazy dojechałem o godzinie 0:18 nie byłem pierwszy który do niej zawitał. Dałem kartę, po czym się rozebrałem i poszedłem spać.
grzejąc stopy, głównie lewą, niestety opuszki mi przemarzły ma prawej noce miałem odmrożenie pierwszego stopnia opuszków palców, do dnia dzisiejszego bolą i już na szczęście pęcherze zeszły.

NIGDY WIĘCEJ NOCNEJ MASAKRY 2009