Metropolia Maraton MTB Brzoza-Przyłęki 2010
Dużo się działo, po wczorajszym długim i późnym powrocie do domu.
Wstać było dość ciężko a założenie było aby jeszcze wieczorkiem złożyć rower MTB co nie wyszło :P
Wstałem godzinę przed wyjściem z domu, założenie było proste założyć amortyzator i hamulec do ostrego koła. Z całym tym zapałem przymierzyłem hamulec i kolejna wtopa :P
średnica kierownicy się nei zgadza, nie było za bardzo czasu aby zmieniać kierownice, a chwyty się zapiekły więc zmieniłem tylko przednie koło na grubszą oponę i pojechałem.
Zbiórka o 8:30 na rondzie Kujawskim, podjeżdżając widzę, że już chłopaki czekają a Magdy jeszcze nie ma :D
Na miejsce przyjechała parę dziesiat sekund później :)
We czworo ruszyliśmy do Brzozy mijając po drodze na krajówce kilka grup rowerzystów które jechały w Tym samym kierunku co My ;)
Dojechaliśmy przed 9:00 część się zarejestrowała, ja pojechałem szukać mojego namiotu CentrumRowerowe.pl po dłuższej chwili i ze wszystkimi dotarliśmy na miejsce honorowego startu całej Imprezy Rowerowej.
Poza drobnymi problemami z prądem wszystko było wspaniałe, kręcili się rowerzyści ;) trochę pracy było, trochę nauki przy okazji :P
Zarejestrowałem się na Maraton dostałem numerek, a że nie będę przecież szpecił kierownicy od ostrego koła to miejsce się znalazło w kole napędowo/hamującym :P
Mój bike wyglądał tak:
fotografia Magda (cocobike)
i z innego profilu :)
fotografia Magda (cocobike)
Po 11:00 zaczęło przybywać ludzi, dojechał Rajd Rodzinny i zrobiło się naprawdę tłoczno.
Zawodnicy MTB dzielnie stali i czekali na szosie, część była naprawdę zdziwiona na czym chce wystartować w maratonie.
fotografia Magda (cocobike)
W pewnym momencie słyszę trzask dętki uu na starcie honorowym pierwsze awarie ciekawie się zapowiada.
Na start ostry większość zawodników dojechała przed samochodem prowadzącym, tam chwila zatrzymania i start.
Dawno nie startowałem w maratonie i nie wiedziałem do końca jaką mam formę, dzisiaj już wiem ze stałem za daleko przynajmniej o kilkadziesiąt miejsc.
Wystartowaliśmy zanim ruszyłem troszkę minęło całość odjechała, wiedząc ze jadę na Ostrzaku trochę ostrożniej zacząłem aby nie wjechać komuś w d... Dzisiaj wiem, że jak bym bliżej zaczął start bym tych kłopotów uniknął ;)
Trasa:
początek 3-4 pagórki które rozciągnęły stawkę, stwierdzam ze większość ludzi nie potrafi zjeżdżać wyprzedzanie na ostrym w dół jest rewelacyjnym pomysłem,
następnie w prawo i potem już długo długo las, zaczepiłem się w grupce z Jackiem Krakowskim, Adacho, Karoliną Paterką, Jurczakiem (Piotrem lub Pawłem sorrki nie poznaje Was:)) i jeszcze kilka osób jakieś 8-9 osób nas się cały czas tasowało. na 20km bufet trasa liczy 44km więc mam jakieś tam rozgraniczenie sił jechałem bez licznika więc tym bardziej taka informacja przydatna ;)
las znam lecz kto wie jak Smok poprowadził trasę nie byłem na żadnym objeździe ;)
Grupa zaczęła mi trochę odjeżdżać, nie trzymałem się ich kurczowo chciałem ten maraton przejechać, po tym jak mi uciekli zobaczyłem ze jestem na bufecie więc na spokojnie stanąłem, napiłem się zjadłem ;) i usłyszałem ze jestem 41. To dało mi MOC abym pojechał dalej.
Na smoczej górze złapałem zawodnika AZS WSG okazało się ze to "Szkoda" odpada uuu
byłem już 40 ;)
następnie zjazd kilka zakrętów parę górek kolejne podejście i długa prosta na której dogoniłem kolejną osobę :P i miejsce w przód ;)
Na drugim bufecie kolejna złapana osoba Piecki minięte zostało 14km do mety niby nie daleko ale trzeba kręcić dalej, świeżość nóg minęła na około 14km około 22-24 pojawiły się oznaki skurczów.
Kręciłem dalej mijając kolejnego przeciwnika, na około 6km przed metą dognił mnie Jarek z AZS UTP trzymał się około 50-100m za mną przez co gdy wypadł mi z kieszonki po raz kolejny klucz piętnastka nie zatrzymałem się a pojechałem dalej byle mnie nie dogonił.
Pod koniec trasy zahaczyłem prawie lusterko samochodu technicznego który stał i pokazywał kierunek jazdy :P
Do mety zostało jakieś 400m słysząc w oddali nadjeżdżającego Jarka, długo się nie zastanawiając te 400m pojechałem na tyle ile pozwoliły siły, ma mecie kończąc pięknym prawie 30m skidem.
Byłem szczęśliwy,, że dojechałem.
Na 110 osób które wystartowały, zameldowałem się na 35 pozycji <yeah>
Za długo sobie wybiłem z głowy jazdę Ostrym Kołem na maratonie.
Może do czasu przyszłej Metropoli :>
Zmęczony, zjadłem drożdżówkę wypiłem wodę i pojechałem na miejsce z którego był start honorowy.
Na miejscu zastałem resztę FLYbikersów
fotografia Magda (cocobike)
i wiele innych rowerzystów, również Ostrokołowców :P
Co widać na pierwszy rzut oka :D:D
fotografia Magda (cocobike)
Cały start bardzo mnie zmęczył, co było widać po 2 godzinkach zacząłem w miarę funkcjonować ;)
fotografia Tomaszur
Zakończenie miało miejsce o godzinie 17 gdzie większa grupa się zebrała i ruszyła do Bydzi ;) Troszkę mecząc się na szosie sprintami :P
Dojeżdżając do domu około 18:00 miałem chęć pójść spać ale marzenia rzecz wspaniała. Była kąpiel, szybki posiłek i impreza urodzinowa dziewczyny.
Do domu dojechałem późnym wieczorem, dla niektórych to już prawie rano było :D:D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających