Miało zacząć się z rana i
Niedziela, 13 lipca 2008
· Komentarze(2)
Kategoria Kellys, treningowe, Rajdy i wycieczki, nocne
Miało zacząć się z rana i fotka jest z wczesnego poranka
Czwarta rano z mojego okna
zaraz po niej położyłem się spać, wcześniej był mały problem z zaśnięciem bo wracając ze Żnina żeby nie zasnąć w czasie jazdy piłem bePowera a ten zawiera kofeine która podziałała nadzwyczaj skutecznie :P
Wstałem nieco później niż zakładałem i leń mnie dopadł stwierdziłem, pójdę popedalić popołudniu ale się rozpadało i nie poszedłem. Zająłęm się napleceniem koła na tył :)
z Przedpokoju zrobiłem poczekalnie :P
A z pokoju ...
jak zawsze warsztat :)
Wieczorkiem jakoś przestawało popadywać. i wyszedłem na rower o 20 po namowie Agenciary i tak zwiedziliśmy dolinę śmierci
Jarużyn
potem była burza wiec cofnęliśmy się do Osielska zachaczając o Niwy i uciekając przed deszczem.
Problem w tym ze Aga musiała jeszcze jakoś do domu dojechać i trzeba było zawrócić. Na wjazd do fordonu wjechaliśmy w sam środek ulewy. zatrzymując się na przystanku pod wiatą Aga spotkała Gosiaczka :) chwile pogawędziły
i pojechaliśmy dalej.
Wracajac już samotnie do domu złapałem kapcioszka :( i kolejny przystanek
po zmianie dętki przejechałem 3km i złapałem kolejnego kapcioszka :P
powietrze schodziło dość powoli, do pompowałem i pojechałem dalej do domu.
podróż zajęła mi co prawda prawie godzinę ale było warto.
do domu dotarłem przed 23 i nie żałuję ani chwili spędzonej na deszczyku :)
Przypomniała mi się ulewa w której jeździliśmy w listopadzie w 2006 roku na Nocnym Alley Cat-cie w Toruniu warunki były podobne
dojazd samochodem
jeszcze nei wiedzą co ich czeka :P
na szczęście to już koniec
Ekipa mokrych tyłków
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających.
Czwarta rano z mojego okna
zaraz po niej położyłem się spać, wcześniej był mały problem z zaśnięciem bo wracając ze Żnina żeby nie zasnąć w czasie jazdy piłem bePowera a ten zawiera kofeine która podziałała nadzwyczaj skutecznie :P
Wstałem nieco później niż zakładałem i leń mnie dopadł stwierdziłem, pójdę popedalić popołudniu ale się rozpadało i nie poszedłem. Zająłęm się napleceniem koła na tył :)
z Przedpokoju zrobiłem poczekalnie :P
A z pokoju ...
jak zawsze warsztat :)
Wieczorkiem jakoś przestawało popadywać. i wyszedłem na rower o 20 po namowie Agenciary i tak zwiedziliśmy dolinę śmierci
Jarużyn
potem była burza wiec cofnęliśmy się do Osielska zachaczając o Niwy i uciekając przed deszczem.
Problem w tym ze Aga musiała jeszcze jakoś do domu dojechać i trzeba było zawrócić. Na wjazd do fordonu wjechaliśmy w sam środek ulewy. zatrzymując się na przystanku pod wiatą Aga spotkała Gosiaczka :) chwile pogawędziły
i pojechaliśmy dalej.
Wracajac już samotnie do domu złapałem kapcioszka :( i kolejny przystanek
po zmianie dętki przejechałem 3km i złapałem kolejnego kapcioszka :P
powietrze schodziło dość powoli, do pompowałem i pojechałem dalej do domu.
podróż zajęła mi co prawda prawie godzinę ale było warto.
do domu dotarłem przed 23 i nie żałuję ani chwili spędzonej na deszczyku :)
Przypomniała mi się ulewa w której jeździliśmy w listopadzie w 2006 roku na Nocnym Alley Cat-cie w Toruniu warunki były podobne
dojazd samochodem
jeszcze nei wiedzą co ich czeka :P
na szczęście to już koniec
Ekipa mokrych tyłków
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających.