zaczęło się wczoraj, mianowicie przesadziłem z rolkami troszeczkę i bardzo późno do domu zlądowałem :) rano trza było wstać lecz jeszcze 10 minut a potem szybko, czyli <b>śpiesz się powoli a zdążysz się spóźnić :) </b>
do pracy na Orbei jeszcze jej nie znacie to zapodam foty ;) i byłem za 15 ósma ;) po również bez pośpiechy wyszedłem 40 minut później niż kończyłem, śpiesząc się powoli pojechałem do domu, mając na uwadze wyrobienie zdjęć dla Kamili, i pomoc kuzynowi w przewiezieniu mebla. Zdjęcia wyrobiłem, do kuzyna spóźnienie prawie 20 minutowe czyli śpiesząc się powoli zachowałem maksimum ostrożności. Wracając do domu spoglądanie w górę nie zachęcało do podróży a trzeba było odwieść zdjęcia do Kamili i wrócić do domu, Czyli znowuż się śpieszyłem bardzo powoli i po drodze zahaczyłem sklep. Zaczynało się błyskać od patrzenia w górę ;)
Od 40 minut jestem w domu a jest godzina 19:56 a co nie chce padać to nie chce. W końcu upragniony obiad i wygodny fotel.
praca na MTB założyłem nawet nakładki na pedały aby pojechać w normalnych butach czy Ja normalnieje ???? około wieczora przed 21 na ROOOOOOOLKI na godzinkę plus ostrzak na chwilę, i wyszło jeszcze ponad 2 godziny z Buzonem, trochę po mieście trochę poza miastem, trochę po zadupiach